Wiem, wiem...dawno mnie tu nie było. WIEM. Ale jestem! I notkę dedykuję mojej Mamie, która codziennie mnie motywowała smsami w stylu "o, fajna notka", "super blog", " ekstra wpis.." :D...więc do dzieła!
Nie wiem jak Wam, ale mi wakacje upłynęły w ekspresowym tempie. Upały mnie wykończyły nerwowo. Przecież to normalne, że w tygodniu jest super pogoda idealna na plażę, a jak przychodzi weekend (mój upragniony!) to tzw. żal.pl. No cóż...
W Mysim spokojnie, powolutku płynął dzień za dniem. Ja bez zbędnych fochów znosiłam cierpliwie przerwę wakacyjną. Czas przeznaczałam na ciekawe książki.. kilka mogę Wam polecić jakby co :-)
Bardzo,ale to bardzo cieszę się z powrotu do szkoły! Wreszcie zaczęło się życie! Dzieciaki z tornistrami <3 Pani Irenka z przedszkola :-) wróciło wiele mysich znajomych :-) życzliwych i tych mniej ;-) mam na myśli pewien "czarujący" incydent. "Czarujący" dlatego, że zostałam jawnie zaczarowana i jawnie okradziona :D ku przestrodze! Nie patrzcie w oczy cygance bo grozi to rzuceniem czaru jakiegokolwiek. W moim przypadku takiego :D Ale co było a nie jest nie pisze się w rejestr! W każdym razie powrót do szkoły, powrót z błogiego lenistwa, powrót z leżaka, powrót z tarasu, czereśni, truskawek, kompotów z papierówek, POWRÓT równa się coś nowego, innego, ciekawego. W modzie również.
A co w tej modowej trawie piszczy? Już odpowiadam.
Zacznę od tego, że pomimo okrutnych upałów ja i tak myślałam o tym jakie będą w tym sezonie swetry, który kolor będzie królował, czy dresiaki podbiją moje i Wasze serca, co zrobić, żeby było fajnie, modnie, ale inaczej.
W tym sezonie króluje niewątpliwie granat. Był już w zeszłym sezonie, ale raczej wejście swoje miał niewinne. Dziś ma być inaczej, mocniej, z przytupem. Mi granat pasuje. Na kimś, nie na sobie. Jakoś się nie czuję.. ale ile można łazić w szarakach!? :D dlatego postanowiłam, że w tym sezonie, zmieniam garderobę i będę odważniejsza, a tak już w ogóle mam wielką ochotę na ołwersajzowy, mięsisty, cieplusiński, kolorowy, w azteckie wzory, piękny, oryginalny, jedyny w swoim rodzaju sweter!!!!!!!! Muszę go znaleźć, a jeśli ktoś z Was ma ochotę na podobny to wiecie... no mogę coś w tym kierunku podziałać...;-)
Tak jak kręci mnie zmiana garderoby, tak samo kręci mnie remont w Mysim :D tak bardzo bym chciała coś zmienić, tak bardzo nie wiem jak i kiedy :D całkowita, diametralna zmiana. Moje chwilowe marzenie. Do spełnienia oczywiście! :-) MARZENIA TRZEBA SPEŁNIAĆ! TE MAŁE I TE DUŻE! Zapamiętać! :-)
Dajcie mi chwilę, idę zrobić sobie kawę. (kawa o 20.07? ;/)
Bardziej mleko z kawą, ale ok. Wracając do ciekawszych spraw to rzecz się stała okrutna! Jakiś czas temu w dość dziwny sposób (moja kuzynka wie w jaki ;-)) "upadł" mi telefon... W związku z tym, ekran mojego telefonu umarł...na szczęście przezorny zawsze ubezpieczony tym bardziej ja, ponieważ telefon z wykupionym dodatkowym ubezpieczeniem(ufff...) i niedługo do mnie wróci! I niedługo wrócą też zdjęcia! Bo wiem, że mysi Instagram też umarł...;-) ale obiecuję poprawę!
Jeżeli chodzi o upadki to niestety na jednym się nie skończyło. Mój perfum też umarł. Bo upadł :D
Długa przerwa od pisania sprawiła, że piszę dość chaotycznie, ale wybaczcie mi, dajcie mi kilka notek :-) a! Polećcie jakąś fajną książkę? Proszę, proszę, proszę!!!
Dzięki za uwagę, sory za ten bałagan, będzie lepiej!
pa!
niedziela, 14 września 2014
wtorek, 8 lipca 2014
ej no upale, bez przesady!
Siemka! Miałam pisać wczoraj, ale w związku z wczorajszymi wyładowaniami atmosferycznymi postanowiłam nie narażać się tej okrutnej burzy, wyłączyłam wszystko co możliwe i razem z kotami skryłam się pod kołdrą (gdybym mogła skryłabym się pod łóżkiem, ale się nie dało) i postanowiliśmy przeczekać tę jazdę za oknem. Skończyło się tak, że po prostu zasnęłam. To było straaaaaaszne!!!! Jezu kochanego bałam się tak, że szok, w ogóle nie chciałam podchodzić do okien, pozamykałam je co by piorun dziwnym trafem nie postanowił walnąć. Niestety i tak kilka razy byłam zmuszana do tych okien podchodzić bo moje durne koty były bardzo zainteresowane zjawiskiem, dopiero jak walnęło fest to pooooooooszły.
Obudziłam się. Ukrop niesamowity. Niestety sypialnia od wschodu, więc 6 z kawałkiem już mi słońce blazuje. Najpierw całkiem przyjemnie, ale koło 8 nie da się wyrobić. Czasem z jednym okiem zamkniętym maszeruję do drugiego pokoju i kontynuuje sen, czasem przekładam poduszkę na drugą stronę łóżka a czasem po prostu wypada wstać wcześniej. Rzekomo kto rano wstaje temu...
Szybkie śniadanko, szybki LEKKI makijaż i do Mysiego.
Przed otwarciem odkurzyłam sklep co skończyło się tym, że wyglądałam jak jeden zmokły ( a raczej spocony) szczurkoś. Dramat. Na szczęście dzień wcześniej przytargałam sobie wiatraczek :D uff jaka ulga..:-)
Jak już wcześniej wspominałam, wraz z wakacjami w Mysim się zrobiło spokojniej. Owszem, kobitki odwiedzają, ale jest wiecie... tak cicho jakoś. Więc jak sobie pomyślę, że spora część społeczności przebywa w obecnej chwili na plażach różnego rodzaju to mnie szlag jasny trafia. No tak. Poszłam sobie po arbuza.
Ja wszystko rozumiem, i naprawdę lato uwielbiam. Ale nie wtedy kiedy muszę być w pracy. Nawet w tak cudownej i przyjemnej. Tym bardziej, że znając moje szczęście, jak EWENTUALNIE postanowię sobie sprezentować mini urlop to na bank będzie deszcz i 15 stopni, w porywach 16. :///
Więc postanowiłam po pracy sobie mini wakacje zrobić. Mianowicie najpierw skoczyłam sobie na gorrrrrącą wyspę się poopalać a następnie nad brzegiem lazurowego morza piłam drinka, podziwiając piękne widoki...;-) :D
Ehh... trzeba sobie jakoś radzić co nie? W tej chwili razem z kotałkami odpoczywamy sobie, oglądamy tiwi i zbieramy siły na następny dzień.
Trzymajcie się dziewczyny, do następnego!
Natala :-)
Obudziłam się. Ukrop niesamowity. Niestety sypialnia od wschodu, więc 6 z kawałkiem już mi słońce blazuje. Najpierw całkiem przyjemnie, ale koło 8 nie da się wyrobić. Czasem z jednym okiem zamkniętym maszeruję do drugiego pokoju i kontynuuje sen, czasem przekładam poduszkę na drugą stronę łóżka a czasem po prostu wypada wstać wcześniej. Rzekomo kto rano wstaje temu...
Szybkie śniadanko, szybki LEKKI makijaż i do Mysiego.
Przed otwarciem odkurzyłam sklep co skończyło się tym, że wyglądałam jak jeden zmokły ( a raczej spocony) szczurkoś. Dramat. Na szczęście dzień wcześniej przytargałam sobie wiatraczek :D uff jaka ulga..:-)
Więc postanowiłam po pracy sobie mini wakacje zrobić. Mianowicie najpierw skoczyłam sobie na gorrrrrącą wyspę się poopalać a następnie nad brzegiem lazurowego morza piłam drinka, podziwiając piękne widoki...;-) :D
Trzymajcie się dziewczyny, do następnego!
Natala :-)
środa, 2 lipca 2014
Hasełka.
Dobry wieczór :-)
Dawno nie pisałam, wiem..;/ sory.
Co w Mysim piszczy? Ano to:
Zaczęły się wakacje. Dla niektórych dobrze...:-) nie ma dzieciaków z plecakami, nie ma przedszkolaków, trochę pustawo, tak inaczej, spokojniej, ale czy fajniej? Nie wiem.
Tak więc w Mysim też spokojniej, dzień upływa powoli, przyjemnie.
https://www.youtube.com/watch?v=oVcG9lpZV24
Kawa, gazeta, papieros, odwiedziny, herbata, ciastko, książka, odwiedziny. Ciuchy, zdjęcia, muzyczka. Miś.
Pozdro, Natala
Dawno nie pisałam, wiem..;/ sory.
Co w Mysim piszczy? Ano to:
Zaczęły się wakacje. Dla niektórych dobrze...:-) nie ma dzieciaków z plecakami, nie ma przedszkolaków, trochę pustawo, tak inaczej, spokojniej, ale czy fajniej? Nie wiem.
Tak więc w Mysim też spokojniej, dzień upływa powoli, przyjemnie.
https://www.youtube.com/watch?v=oVcG9lpZV24
Kawa, gazeta, papieros, odwiedziny, herbata, ciastko, książka, odwiedziny. Ciuchy, zdjęcia, muzyczka. Miś.
I tak z tym misiem sobie siedzimy, muszę mu wymyślić jakieś imię...;-) jakieś propozycje?
Tworzę, układam, robię co lubię. To chyba ważne, co nie?
Po co robić coś co nam nie sprawia przyjemności, bez sensu. Lepiej chyba robić coś z pasją,
spełniać się w tym, realizować, ogarniać nowe wyzwania itd, itp. Ja właśnie mam w planach nowe wyzwanie, ale o nim nie gadam, bo zapeszać nie lubię ;-)
Zobaczcie jaki ładny wieczór na Wyżynach...
i księżyc tyci tyci, ale wrażenie robi. Pięknie. Miłego wieczoru, miłej nocy, czego sobie życzycie!Pozdro, Natala
wtorek, 24 czerwca 2014
Wtorek.
Hej, postanowiłam jednak, że nie będę pisać codziennie. Muszę nazbierać trochę ciekawostek i zdjęć, żeby Wam się nie znudziło! :-)
Dziś w Mysim od rana szykowałam dla Was dostawkę, w międzyczasie poszłam po śniadanie do PiP i spotkałam Alę z Szerszeniem, daaaaawno ich nie było bo Szerszeń miał chorobę :( ale już ok!
Wróciłam, dokończyłam co trzeba, radio włączone, czas start!
Baaaardzo powoli ciągnęła mi się pierwsza godzina, ale później wpadła moja Mama z Haneczką i jakoś tak szybko zleciało, no bo wiadomo, że jak fajnie jest to i czas szybciej leci ;/
Hania dziś spróbowała nowej kaszki, której efekty można było POCZUĆ przez dobre 20min w Mysim...SZOK!:-)
Następnie odwiedziły Mysie Joanna, pani Marylka i Martyna. Paliłyśmy papierosy. FFFFFuj!
Jakiś senny ten dzień, pogoda średnia, zimno, więc po powrocie do domu, szybki obiad, szybka kąpiel i ciepła piżamka. I jakiś fajny film by się przydał.
Cześć i czołem!
Natala
Dziś w Mysim od rana szykowałam dla Was dostawkę, w międzyczasie poszłam po śniadanie do PiP i spotkałam Alę z Szerszeniem, daaaaawno ich nie było bo Szerszeń miał chorobę :( ale już ok!
Wróciłam, dokończyłam co trzeba, radio włączone, czas start!
Baaaardzo powoli ciągnęła mi się pierwsza godzina, ale później wpadła moja Mama z Haneczką i jakoś tak szybko zleciało, no bo wiadomo, że jak fajnie jest to i czas szybciej leci ;/
Hania dziś spróbowała nowej kaszki, której efekty można było POCZUĆ przez dobre 20min w Mysim...SZOK!:-)
Następnie odwiedziły Mysie Joanna, pani Marylka i Martyna. Paliłyśmy papierosy. FFFFFuj!
Jakiś senny ten dzień, pogoda średnia, zimno, więc po powrocie do domu, szybki obiad, szybka kąpiel i ciepła piżamka. I jakiś fajny film by się przydał.
Cześć i czołem!
Natala
wtorek, 17 czerwca 2014
Poniedziałek, wtorek, zamuliłam...
Dobry wieczór, jak Wam minął dzień? Mi dobrze, w skali ostatnich dni, nawet bardzo.
A co w Mysim.. piszczy:
Wczoraj poniedziałek, dzień dość intensywny. Mało czasu na łyk kawy, ale to lepiej. Czas szybciej leci, coś się dzieje. Dużo odwiedzin w Mysim, znajome twarze, miłe twarze, życzliwe. A to ważne, żeby życzliwym być, przez całe życie się człowiek uczy, na błędach czasami, Kto ich nie popełnia...
A mojej Hani zęby kolejne rosną! Mój robak kochany! <3
Wtorek.
Słońce mnie obudziło już chyba po 7.00. Nie dałam się tak łatwo, i pospałam do 9.00 no co...czasem wolno :-) więc w towarzystwie DDTVN zaczęłam się szykować na starcie z wtorkiem.
Dziś w Mysim sprawowała władzę po części Olka. A, że Olka w temacie ogarnięta, spokojnie mogłam ją pozostawić w zakładzie, niczym się nie martwiąc. Musiałam parę spraw załatwić i zjawiłam się na popołudniową zmianę. Przy okazji spotkałam Jeziorko, wpadła, pojadła czosnkową bagietkę, nawet poczęstowała :D
Karola zawitała, pogadała, przymierzyła sobie kombinezon, pożartowała też trochę...(ale ona ma zadżebiste tatuaże!!!!<3)
No.. i 17.00 wybiła, światła zgasły, klucze w zamku przekręcone. Idziemy z Olką po jakieś zakupy obiadowe. Skończyło się na strasznie skomplikowanym spaghetti..;-)
I tak to właśnie było. Polecam film "Zimowa opowieść", na wieczór przyjemny.
Trzymajcie się,
Natala
PS- sorasy, że dziś bez zdjęć, jutro coś popstrykam!
https://www.youtube.com/watch?v=VYklPzBfLr4
A co w Mysim.. piszczy:
Wczoraj poniedziałek, dzień dość intensywny. Mało czasu na łyk kawy, ale to lepiej. Czas szybciej leci, coś się dzieje. Dużo odwiedzin w Mysim, znajome twarze, miłe twarze, życzliwe. A to ważne, żeby życzliwym być, przez całe życie się człowiek uczy, na błędach czasami, Kto ich nie popełnia...
A mojej Hani zęby kolejne rosną! Mój robak kochany! <3
Wtorek.
Słońce mnie obudziło już chyba po 7.00. Nie dałam się tak łatwo, i pospałam do 9.00 no co...czasem wolno :-) więc w towarzystwie DDTVN zaczęłam się szykować na starcie z wtorkiem.
Dziś w Mysim sprawowała władzę po części Olka. A, że Olka w temacie ogarnięta, spokojnie mogłam ją pozostawić w zakładzie, niczym się nie martwiąc. Musiałam parę spraw załatwić i zjawiłam się na popołudniową zmianę. Przy okazji spotkałam Jeziorko, wpadła, pojadła czosnkową bagietkę, nawet poczęstowała :D
Karola zawitała, pogadała, przymierzyła sobie kombinezon, pożartowała też trochę...(ale ona ma zadżebiste tatuaże!!!!<3)
No.. i 17.00 wybiła, światła zgasły, klucze w zamku przekręcone. Idziemy z Olką po jakieś zakupy obiadowe. Skończyło się na strasznie skomplikowanym spaghetti..;-)
I tak to właśnie było. Polecam film "Zimowa opowieść", na wieczór przyjemny.
Trzymajcie się,
Natala
PS- sorasy, że dziś bez zdjęć, jutro coś popstrykam!
https://www.youtube.com/watch?v=VYklPzBfLr4
piątek, 13 czerwca 2014
Czwartkowe niespodzianki, piątkowy pech.
Witajcie, wczoraj nie miałam kiedy notkę napisać bo miałam gości, a po gościach sen mnie zmógł i padłam jak kawka. Ale dosyć usprawiedliwień, zabieram się za nadrabianie...
Boże mam straszną sklerozę, muszę się zastanowić co było najpierw... ;-)
Wczoraj w Mysim była debiutantka a mianowicie moja kuzynka Ola, miała mnie zastąpić na 2 godziny ponieważ miałam umówioną wizytę u kosmetyczki, ale w związku z tym, że kosmetyczki klamkę pocałowałam to Ola się pobawiła w sklep przez pół godzinki... pozdrawiam panią kosmetyczkę i dziękuję bardzo..O.o
Miałam trochę czasu więc skoczyłam na chwilę do domu przebrać buty bo coś mi się ubzdurało i se postanowiłam założyć w 30stopniowy upał kalosze :D tak więc założyłam adidaski, pogłaskałam moje kotałki i wróciłam do Mysiego.
No i tak se siedzimy z Olką i gadamy i gadamy i gadamy aż tu nagle NIE SPO DZIA NKA!!!
Najmilsza chwila jaka mi się w ostatnich dniach przytrafiła bo odwiedziła mnie Mama i to nie z byle kim...bo z moją maleńką Siostrą Hanną <3 :-)
To moja Mama Izabela, moja Siorka Haneczka moje słonko najsłońsze, a na tyłach siedzi Olka :-)
Strasznie, ale to strasznie się ucieszyłam, bo wyprawa z poza Bydgoszczy do Mysiego z takim małym łysym bomblem to nie lada wyczyn więc naprawdę oszalałam. Szybko polazłam do PiPy po coś do kawy i do gości. A że dzień bez Asi to dzień stracony, nie mogło jej zabraknąć ;-) Niestety nie wiem czemu Martynka nie chciała tym razem pozować...:P
Moje słonko malutkie najadło się kaszki, my się najadłyśmy lodów i ciastek, kawą zapiłyśmy, bardzo milusińskie popołudnie :-)
Ale wszystko co dobre szybko się kończy, moje dziewczyny musiały zwijać żagle do domu, bo Hanka spać w Mysim nie chciała, a jakby w sumie zasnęła to by się obudzić mogła za 2 godziny więc Mama postanowiła, że wracają póki ta nie śpi. Ale przesz Hanka lubi płatać figle i przycięła komarka podczas powrotu do domu, Izabela ją po maleńku wyjęła ze samochodu, po maleńku zaniosła do domu, po maleńku położyła w sypialence aż tu nagle...ciiiiii...Hanka się obudziła.
Joanna z Martyną też jechać musiały, więc zostałam sama z Olką. Jeśli chodzi o frekwencję w Mysim to było tak o. Może przez tą dziwną pogodę nie wiem, tak więc napracować to żeśmy się nie napracowały. Czwartek na spokojności, wybiła 17.00, czas do domu.
Piątek 13.
Przed pracą byłam u Natalii S. by się trochę upiększyć :-) zadowolona jestem bardzo, dzięki Natala jeszcze raz! Skończyłyśmy za 10 jedynasta więc zdążyłam jeszcze podejść po drożdżówkę i do pracy. Coś w kościach czułam, że ten dzień też będzie spokojny ( jesli chodzi o sklep...) więc zaparzyłam sobie herbatkę, porobiłam wystawki ładnie, porobiłam wieszak i właśnie nie wiem czy dla Was takie rozmieszczenie ciuchów jest bardziej czytelne czy wolicie jak robię też takie propozycję jak na wystawkach? Patrzcie:
Dajcie znać w komentarzach tutaj albo na fejsie, bo chcę żeby Wam odpowiadało na maxa :-)
No i co dalej...
Po poukładaniu ciuchów, porobieniu wystawek, pozamiataniu, pomyciu luster, miałam fazę na poprzestawianie mebli, ale nie wiedziałam w sumie jak chcę więc pokusiłam się o AŻ zamianę miejsc leżaka z wieszakiem...<yeaaaahhh>
Jeszcze sobie zaplecze ogarnęłam i już nie miałam co ogarniać. To dobrze, bo zaczęły się odwiedziny. Jedna pani wzięła sobie dwie bluzki, inna t-shirt, później wpadła pani Izka, z którą sobie porozmawiałam i która wzięła z konieczności t-shirt z garbusem (bo wielką fanką garbusów jest) i tak poprzychodziły, poodchodziły i zasiadłam sama, więc se postanowiłam zrobić kawę.
Jakimś dziwnym trafem znalazła się w moich rękach powyższa książka... Czytam, czytam. A Wasze szczęście jaki ma kształt? Napiszcie.
W międzyczasie ktoś się w Mysim pojawił, w międzyczasie zaczął deszcz padać, w międzyczasie spaliłam jednego papierocha i się zrobiła siedemnasta.
Skoro jest piątek 13. to tradycji stało się zadość...
Wróciłam do domu.
Postanowiłam posprzątać komodę z ciuchami.
Rozwaliłam ją.
Ciuchy rozwalone po pokoju.
Prowadnice połamane.
BARDZO ZŁA byłam więc musiałam te ciuchy gdzieś przenieść skoro mebel rozwalony.
Wynieść je miałam do drugiego pokoju.
Do innej szafy.
W której były paczki z żwirkiem dla kotów.
Powyciągałam je.
Ostatni mi pękł i wszystko wyleciało szlag by to ku^%@%^ je=b@$@#%@ trafił.
Piątek 13.
Dobranoc.
Boże mam straszną sklerozę, muszę się zastanowić co było najpierw... ;-)
Wczoraj w Mysim była debiutantka a mianowicie moja kuzynka Ola, miała mnie zastąpić na 2 godziny ponieważ miałam umówioną wizytę u kosmetyczki, ale w związku z tym, że kosmetyczki klamkę pocałowałam to Ola się pobawiła w sklep przez pół godzinki... pozdrawiam panią kosmetyczkę i dziękuję bardzo..O.o
Miałam trochę czasu więc skoczyłam na chwilę do domu przebrać buty bo coś mi się ubzdurało i se postanowiłam założyć w 30stopniowy upał kalosze :D tak więc założyłam adidaski, pogłaskałam moje kotałki i wróciłam do Mysiego.
No i tak se siedzimy z Olką i gadamy i gadamy i gadamy aż tu nagle NIE SPO DZIA NKA!!!
Najmilsza chwila jaka mi się w ostatnich dniach przytrafiła bo odwiedziła mnie Mama i to nie z byle kim...bo z moją maleńką Siostrą Hanną <3 :-)
To moja Mama Izabela, moja Siorka Haneczka moje słonko najsłońsze, a na tyłach siedzi Olka :-)
Strasznie, ale to strasznie się ucieszyłam, bo wyprawa z poza Bydgoszczy do Mysiego z takim małym łysym bomblem to nie lada wyczyn więc naprawdę oszalałam. Szybko polazłam do PiPy po coś do kawy i do gości. A że dzień bez Asi to dzień stracony, nie mogło jej zabraknąć ;-) Niestety nie wiem czemu Martynka nie chciała tym razem pozować...:P
Ale wszystko co dobre szybko się kończy, moje dziewczyny musiały zwijać żagle do domu, bo Hanka spać w Mysim nie chciała, a jakby w sumie zasnęła to by się obudzić mogła za 2 godziny więc Mama postanowiła, że wracają póki ta nie śpi. Ale przesz Hanka lubi płatać figle i przycięła komarka podczas powrotu do domu, Izabela ją po maleńku wyjęła ze samochodu, po maleńku zaniosła do domu, po maleńku położyła w sypialence aż tu nagle...ciiiiii...Hanka się obudziła.
Joanna z Martyną też jechać musiały, więc zostałam sama z Olką. Jeśli chodzi o frekwencję w Mysim to było tak o. Może przez tą dziwną pogodę nie wiem, tak więc napracować to żeśmy się nie napracowały. Czwartek na spokojności, wybiła 17.00, czas do domu.
Piątek 13.
Przed pracą byłam u Natalii S. by się trochę upiększyć :-) zadowolona jestem bardzo, dzięki Natala jeszcze raz! Skończyłyśmy za 10 jedynasta więc zdążyłam jeszcze podejść po drożdżówkę i do pracy. Coś w kościach czułam, że ten dzień też będzie spokojny ( jesli chodzi o sklep...) więc zaparzyłam sobie herbatkę, porobiłam wystawki ładnie, porobiłam wieszak i właśnie nie wiem czy dla Was takie rozmieszczenie ciuchów jest bardziej czytelne czy wolicie jak robię też takie propozycję jak na wystawkach? Patrzcie:
No i co dalej...
Po poukładaniu ciuchów, porobieniu wystawek, pozamiataniu, pomyciu luster, miałam fazę na poprzestawianie mebli, ale nie wiedziałam w sumie jak chcę więc pokusiłam się o AŻ zamianę miejsc leżaka z wieszakiem...<yeaaaahhh>
Jeszcze sobie zaplecze ogarnęłam i już nie miałam co ogarniać. To dobrze, bo zaczęły się odwiedziny. Jedna pani wzięła sobie dwie bluzki, inna t-shirt, później wpadła pani Izka, z którą sobie porozmawiałam i która wzięła z konieczności t-shirt z garbusem (bo wielką fanką garbusów jest) i tak poprzychodziły, poodchodziły i zasiadłam sama, więc se postanowiłam zrobić kawę.
Jakimś dziwnym trafem znalazła się w moich rękach powyższa książka... Czytam, czytam. A Wasze szczęście jaki ma kształt? Napiszcie.
W międzyczasie ktoś się w Mysim pojawił, w międzyczasie zaczął deszcz padać, w międzyczasie spaliłam jednego papierocha i się zrobiła siedemnasta.
Skoro jest piątek 13. to tradycji stało się zadość...
Wróciłam do domu.
Postanowiłam posprzątać komodę z ciuchami.
Rozwaliłam ją.
Ciuchy rozwalone po pokoju.
Prowadnice połamane.
BARDZO ZŁA byłam więc musiałam te ciuchy gdzieś przenieść skoro mebel rozwalony.
Wynieść je miałam do drugiego pokoju.
Do innej szafy.
W której były paczki z żwirkiem dla kotów.
Powyciągałam je.
Ostatni mi pękł i wszystko wyleciało szlag by to ku^%@%^ je=b@$@#%@ trafił.
Piątek 13.
Dobranoc.
środa, 11 czerwca 2014
Upał.
Upał nie jest spoko jak człowiek siedzi w pracy. Upał jest spoko jak się jest na plaży nadmorskiej.
Ale.. trzeba się cieszyć bo za chwilę będziemy marudzić, że zimno. A Polaka mentalność taka, że marudzić będzie zawsze...;-)
Dziś w Mysim byłam parę minut po 11:00, w zasadzie byłabym punktualnie, ale weszłam na chwilę to sklepu obok i się z panią ekspedientką zagadałam,a to, że taki upał a ona wczoraj w tym ukropie 60 słoików truskawek narobiła, 20 dla niej, 20 dla córy i 20 dla ciężarnej koleżanki córy. Że ma od zachodu mieszkanie i od 14:00 to już jej słońce fest blazuje i "możesz se pani wiedzieć jaką temperaturę w chałupie miałam" ...;-) przesympatyczna kobitka, bardzo ją lubię(taka chudziutka w czarnej kitce jakby kto pytał). Tak więc jak dostałam się do mojego zakładu pracy, buchnął we mnie gorąc i zaduch (dlaczego ja nie mam okna otwieranego???????????????????:/) czym prędzej odpaliłam radio, świeczki do kominków no i zaczynamy kolejny dzień w Mysim.
Nosz taki upał, żar z nieba się leję, asfalt mi się pod nogami topi, nie wytrzymam ani ja ani moje odwiedzające panie. Mówię sobie "Natalia nie ma co, idźże szybko do PiPy po wodę i cytrynę bo nie ujedziemy", no więc idę, zmarnowana, upał nie ma litości, kartkę wywiesiłam no i zaraz już wracałam z reklamówkami.
Jako pierwsza z pań odwiedzających Mysie, była pani Beatka i jej córka, która szukała fajnej bluzki do świeżo zakupionych spodni, taką też znalazła u mnie i bransolę też fajną dobrała, słowem zakupy udane. Sory, pierwsza była pani Paulina co bluzkę w serca wzięła, pani Paulino wybaczy pani. ;-)
aaa i mój Tata przesz był również!...Jezus no zapomniałam o Ani i jej mamie i Gosi. Ania mi zupę pomidorową przyniosła, pyszna, sycąca, ale mama ma rację- musisz się zakochać...;-)
Później narysowała się Joanna moja lasencja nielegalna. Ochota ją naszła na zupkę chińską, więc poszła kupić, a wróciła z 10 bułkami, 2 paczkami ciastek no i zupką chińską :D to wstawiłam wodę na ten pożywny posiłek.
W międzyczasie przyszła pani z psem. Pani jak pani, pies jak pies...Pani starsza, zadbana, elegancka, pies mały, czarny, niewidomy... Piękna relacja, piękna przyjaźń, zaufanie, miłość, Aż za serce ściska. Ja to taka jestem, psiara i kociara w jednym, więc miło się na nich patrzyło. Ehh...
No i tak se z Aśką siedzimy i gadamy i niestety papierochy popalamy bo nas sytuacja zmusiła kurdemol. A, że z badań wynika, że baby częściej w nałogi wpadają to co się dziwisz..
Dzień leniwy, "dzień dobry, do widzenia", "proszę, dziękuję", "zapraszamy ponownie", dzień jak co dzień, a jednak każdy inny.
Niedługo później narysowała się Martynka (córka Asi), która chętnie Mysią modelką chce być więc proszę bardzo:
Chyba się nadaje...;-)
Pogadałyśmy, poobsługiwałyśmy, popaliłyśmy papierochy (ffffffffffuj) i tak wybiła 15 z minutami, dziewczyny się szykowały do odjazdu, parę pań przyszło obadać dostawkę, powybierać co fajne i fajniejsze. Nastał moment, że w Mysim zasiadłam sama... w radio same mało adekwatne piosenki do nastroju...
Wpadła Karola! Tośmy sobie też pogadały, pani wpadła inna co bluzkę Liu Jo kupiła, później jeszcze inna i jeszcze inna i moja kuzynka Anita też wpadła (ale to wcześniej jak jeszcze Asia była, ale moja skleroza...;/) no i powpadało tyle pań, że nagle wybiła godzina 17.00 , koniec środy w Mysim, czas do domu...
Miłego wieczoru życzę Wam..
Natalia
https://www.youtube.com/watch?v=kfLB77VQoNI
Ale.. trzeba się cieszyć bo za chwilę będziemy marudzić, że zimno. A Polaka mentalność taka, że marudzić będzie zawsze...;-)
Dziś w Mysim byłam parę minut po 11:00, w zasadzie byłabym punktualnie, ale weszłam na chwilę to sklepu obok i się z panią ekspedientką zagadałam,a to, że taki upał a ona wczoraj w tym ukropie 60 słoików truskawek narobiła, 20 dla niej, 20 dla córy i 20 dla ciężarnej koleżanki córy. Że ma od zachodu mieszkanie i od 14:00 to już jej słońce fest blazuje i "możesz se pani wiedzieć jaką temperaturę w chałupie miałam" ...;-) przesympatyczna kobitka, bardzo ją lubię(taka chudziutka w czarnej kitce jakby kto pytał). Tak więc jak dostałam się do mojego zakładu pracy, buchnął we mnie gorąc i zaduch (dlaczego ja nie mam okna otwieranego???????????????????:/) czym prędzej odpaliłam radio, świeczki do kominków no i zaczynamy kolejny dzień w Mysim.
Nosz taki upał, żar z nieba się leję, asfalt mi się pod nogami topi, nie wytrzymam ani ja ani moje odwiedzające panie. Mówię sobie "Natalia nie ma co, idźże szybko do PiPy po wodę i cytrynę bo nie ujedziemy", no więc idę, zmarnowana, upał nie ma litości, kartkę wywiesiłam no i zaraz już wracałam z reklamówkami.
Jako pierwsza z pań odwiedzających Mysie, była pani Beatka i jej córka, która szukała fajnej bluzki do świeżo zakupionych spodni, taką też znalazła u mnie i bransolę też fajną dobrała, słowem zakupy udane. Sory, pierwsza była pani Paulina co bluzkę w serca wzięła, pani Paulino wybaczy pani. ;-)
aaa i mój Tata przesz był również!...Jezus no zapomniałam o Ani i jej mamie i Gosi. Ania mi zupę pomidorową przyniosła, pyszna, sycąca, ale mama ma rację- musisz się zakochać...;-)
Później narysowała się Joanna moja lasencja nielegalna. Ochota ją naszła na zupkę chińską, więc poszła kupić, a wróciła z 10 bułkami, 2 paczkami ciastek no i zupką chińską :D to wstawiłam wodę na ten pożywny posiłek.
W międzyczasie przyszła pani z psem. Pani jak pani, pies jak pies...Pani starsza, zadbana, elegancka, pies mały, czarny, niewidomy... Piękna relacja, piękna przyjaźń, zaufanie, miłość, Aż za serce ściska. Ja to taka jestem, psiara i kociara w jednym, więc miło się na nich patrzyło. Ehh...
No i tak se z Aśką siedzimy i gadamy i niestety papierochy popalamy bo nas sytuacja zmusiła kurdemol. A, że z badań wynika, że baby częściej w nałogi wpadają to co się dziwisz..
Dzień leniwy, "dzień dobry, do widzenia", "proszę, dziękuję", "zapraszamy ponownie", dzień jak co dzień, a jednak każdy inny.
Niedługo później narysowała się Martynka (córka Asi), która chętnie Mysią modelką chce być więc proszę bardzo:
Chyba się nadaje...;-)
Pogadałyśmy, poobsługiwałyśmy, popaliłyśmy papierochy (ffffffffffuj) i tak wybiła 15 z minutami, dziewczyny się szykowały do odjazdu, parę pań przyszło obadać dostawkę, powybierać co fajne i fajniejsze. Nastał moment, że w Mysim zasiadłam sama... w radio same mało adekwatne piosenki do nastroju...
Wpadła Karola! Tośmy sobie też pogadały, pani wpadła inna co bluzkę Liu Jo kupiła, później jeszcze inna i jeszcze inna i moja kuzynka Anita też wpadła (ale to wcześniej jak jeszcze Asia była, ale moja skleroza...;/) no i powpadało tyle pań, że nagle wybiła godzina 17.00 , koniec środy w Mysim, czas do domu...
Miłego wieczoru życzę Wam..
Natalia

wtorek, 10 czerwca 2014
Dzień pierwszy!!!!
Hej hej... Mysie uszko postanowiło wziąć się za blogowanie! Będzie tu można poczytać o codziennych mysich sytuacjach, o przyjaciołach mysich, o anegdotkach, o wszystkim i o niczym...:-) a, że jest to mój pierwszy post musicie mi dać chwilę aby oswoić się i obadać z czym się bloga je :-) ale obiecuję Wam, że codziennie będę pisać choć kilka zdań z mysiego dnia, trzymajcie kciuki co by mi szybko rozpracowanie zagadki blogspotu rozwiązać! Pozdrawiam, Natala
Subskrybuj:
Posty (Atom)