Boże mam straszną sklerozę, muszę się zastanowić co było najpierw... ;-)
Wczoraj w Mysim była debiutantka a mianowicie moja kuzynka Ola, miała mnie zastąpić na 2 godziny ponieważ miałam umówioną wizytę u kosmetyczki, ale w związku z tym, że kosmetyczki klamkę pocałowałam to Ola się pobawiła w sklep przez pół godzinki... pozdrawiam panią kosmetyczkę i dziękuję bardzo..O.o
Miałam trochę czasu więc skoczyłam na chwilę do domu przebrać buty bo coś mi się ubzdurało i se postanowiłam założyć w 30stopniowy upał kalosze :D tak więc założyłam adidaski, pogłaskałam moje kotałki i wróciłam do Mysiego.
No i tak se siedzimy z Olką i gadamy i gadamy i gadamy aż tu nagle NIE SPO DZIA NKA!!!
Najmilsza chwila jaka mi się w ostatnich dniach przytrafiła bo odwiedziła mnie Mama i to nie z byle kim...bo z moją maleńką Siostrą Hanną <3 :-)
To moja Mama Izabela, moja Siorka Haneczka moje słonko najsłońsze, a na tyłach siedzi Olka :-)
Strasznie, ale to strasznie się ucieszyłam, bo wyprawa z poza Bydgoszczy do Mysiego z takim małym łysym bomblem to nie lada wyczyn więc naprawdę oszalałam. Szybko polazłam do PiPy po coś do kawy i do gości. A że dzień bez Asi to dzień stracony, nie mogło jej zabraknąć ;-) Niestety nie wiem czemu Martynka nie chciała tym razem pozować...:P
Ale wszystko co dobre szybko się kończy, moje dziewczyny musiały zwijać żagle do domu, bo Hanka spać w Mysim nie chciała, a jakby w sumie zasnęła to by się obudzić mogła za 2 godziny więc Mama postanowiła, że wracają póki ta nie śpi. Ale przesz Hanka lubi płatać figle i przycięła komarka podczas powrotu do domu, Izabela ją po maleńku wyjęła ze samochodu, po maleńku zaniosła do domu, po maleńku położyła w sypialence aż tu nagle...ciiiiii...Hanka się obudziła.
Joanna z Martyną też jechać musiały, więc zostałam sama z Olką. Jeśli chodzi o frekwencję w Mysim to było tak o. Może przez tą dziwną pogodę nie wiem, tak więc napracować to żeśmy się nie napracowały. Czwartek na spokojności, wybiła 17.00, czas do domu.
Piątek 13.
Przed pracą byłam u Natalii S. by się trochę upiększyć :-) zadowolona jestem bardzo, dzięki Natala jeszcze raz! Skończyłyśmy za 10 jedynasta więc zdążyłam jeszcze podejść po drożdżówkę i do pracy. Coś w kościach czułam, że ten dzień też będzie spokojny ( jesli chodzi o sklep...) więc zaparzyłam sobie herbatkę, porobiłam wystawki ładnie, porobiłam wieszak i właśnie nie wiem czy dla Was takie rozmieszczenie ciuchów jest bardziej czytelne czy wolicie jak robię też takie propozycję jak na wystawkach? Patrzcie:
No i co dalej...
Po poukładaniu ciuchów, porobieniu wystawek, pozamiataniu, pomyciu luster, miałam fazę na poprzestawianie mebli, ale nie wiedziałam w sumie jak chcę więc pokusiłam się o AŻ zamianę miejsc leżaka z wieszakiem...<yeaaaahhh>
Jeszcze sobie zaplecze ogarnęłam i już nie miałam co ogarniać. To dobrze, bo zaczęły się odwiedziny. Jedna pani wzięła sobie dwie bluzki, inna t-shirt, później wpadła pani Izka, z którą sobie porozmawiałam i która wzięła z konieczności t-shirt z garbusem (bo wielką fanką garbusów jest) i tak poprzychodziły, poodchodziły i zasiadłam sama, więc se postanowiłam zrobić kawę.
Jakimś dziwnym trafem znalazła się w moich rękach powyższa książka... Czytam, czytam. A Wasze szczęście jaki ma kształt? Napiszcie.
W międzyczasie ktoś się w Mysim pojawił, w międzyczasie zaczął deszcz padać, w międzyczasie spaliłam jednego papierocha i się zrobiła siedemnasta.
Skoro jest piątek 13. to tradycji stało się zadość...
Wróciłam do domu.
Postanowiłam posprzątać komodę z ciuchami.
Rozwaliłam ją.
Ciuchy rozwalone po pokoju.
Prowadnice połamane.
BARDZO ZŁA byłam więc musiałam te ciuchy gdzieś przenieść skoro mebel rozwalony.
Wynieść je miałam do drugiego pokoju.
Do innej szafy.
W której były paczki z żwirkiem dla kotów.
Powyciągałam je.
Ostatni mi pękł i wszystko wyleciało szlag by to ku^%@%^ je=b@$@#%@ trafił.
Piątek 13.
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz